wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 5 *Mary*

  Ten rozdział miał być planowany na PO 12.08, ale jakoś tak wyszło, że dodam go szybciej. ._.
Komu mogę go dedykować? Myślę, że aktualny będzie dla Panny Sabatowej. Piszcie o błędach :)

_________________________________________________________________________


  Sądzę, że nie powinnam zanudzać Cię opowiadaniem, co robiłam po przeczytaniu listu. Wiadomo, że skakałam po kanapie, po czym położyłam się na niej i wdychałam perfumy Benedicta. No i jeszcze piszczałam tak głośno, że pani Cook, moja sąsiadka, zadzwoniła z pytaniem czy „Na pewno nie spadła na Ciebie szafka?”.
   Kilka godzin później wybrałam się pozwiedzać miasto. Dzwoniłam do Mag, ale oczywiście nie odebrała. Do uszu wsadziłam słuchawki i włączyłam piosenki mojego idola, Michaela Jacksona. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Na wyświetlaczu widać było godzinę dziesiątą.
 - O matko! Jak późno! -powiedziałam do siebie i ruszyłam w stronę stojącej niedaleko taksówki.
Z początku bałam się wsiąść, po tym jak przypomniałam sobie pierwszy odcinek serialu „Sherlock”, ale przełamałam się i wsiadłam do samochodu.
 - Na North Gower Street poproszę. -powiedziałam, po czym zapięłam pas.
 - Pod drzwi mieszkania Sherlocka? -zapytał kierowca ze śmiechem.
 - Fajnie by było.
Kierowca ruszył, a ja podczas drogi przyglądałam się Londynowi. Tyle szczęśliwych ludzi w jednym miejscu!
   Jazda zajęła nam dwadzieścia minut. Zapłaciłam kierowcy odpowiednią sumę, podziękowałam, po czym wyszłam z taksówki.
   Przede mną stały nienaruszone drzwi numer 221 B. Moim oczom rzuciła się złota kołatka, która została ustawiona prosto. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej. Złapałam złoty uchwyt, po to by przekrzywić go.
 - Mycroft jest w środku. -uśmiechnęłam się sama do siebie, po przypomnieniu jednego z odcinków.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon, by zrobić zdjęcie drzwiom. Powoli wokół mnie zaczynał zbierać się tłum, więc postanowiłam pójść dalej coś zjeść. Ludzie zbili się w tak wielką kupę, iż przejście przez nią zajęło mi z dobre dwadzieścia minut. Ciągle pod nosem mruczałam „Przepraszam!”, na które i tak nie zwracano uwagi.
   Gdy zrobiłam dosłowne dwa kroki na luźnym chodniku, w kieszeni zawibrował telefon, a z głośniczka dobiegła głośna muzyka z piosenki „Leave Me Alone” Michaela Jacksona. Przewróciłam oczami, wyciągnęłam urządzenie oraz spojrzałam na ekranik. Pojawiło się tam zdjęcie Maggie, które zrobiłam z ukrycia podczas oglądania filmu, a następnie jej prawdziwe imię – Nina. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Maggie, to ty? -zaczęłam. -Chyba nie wiesz co się u mnie działo! Benedict był u mnie z Robertem, pytał się o Ciebie... A ty? Co ty robiłaś, do cholery?! Dzwoniłam do Ciebie!
- Cicho bądź. -przerwała mi. -Za półgodziny w Russel Square Park, zrozumiano?
- No spoko. Postaram się jak najszybciej dojechać.
- Tak trzymaj! -zaśmiała się. -Do zobaczenia, pa.
- Pa.

~*~


   Nina Wilde, niewysoka blondynka o błękitnych oczach, siedziała na jednej z ławek. Na sobie miała skórzaną, czarną kurtkę, sandałki oraz dżinsowe rurki. Pod kurtką zauważyłam szary podkoszulek. Wyglądała naprawdę ładnie, a ten strój podkreślał jej szczupłość. Aż bałam się podejść, ja taka dziewczyna, o centymetr wyższa ubrana w trampki, rurki i szarą bluzę przez głowę z Myszką Miki. W dodatku grubsza od niej o dziewięć kilo. Nie mówię, że byłam grubą babą, która wstydzi chodzić się w dwuczęściowym kostiumie, nie! Po prostu widać było pomiędzy nami sporą różnicę.
   Moje ciemne włosy, wtedy ledwie wystające za linię szczęki, uczesane niechlujnie, a jej idealnie spływały na ramiona. Jesteśmy kompletnym przeciwieństwem!
   Maggie zauważyła mnie, więc wstała, a następnie objęła przyjaźnie.
  - Mary! -krzyknęła. -To wszystko, co się tam wydarzyło, to kompletna paranoja!
  - Zdaję sobie sprawę! -potargałam włosy. -A co się u Ciebie wydarzyło?
Usiadłyśmy na ławce, a Mag zaczęła swoją historię. Dowiedziałam się, iż Robert nocował u niej, a gdy się obudziła zobaczyła go w swojej kuchni, natomiast później dał jej swój numer telefonu. Odwdzięczyłam się jej swoją historią.
  - Zaraz, zaraz. -powiedziała, gdy skończyłam opowiadać. -Czyli, że Benedict nie dał Ci swojego numeru?
  - Tylko tą kartkę...
Nastała cisza. Zaczęłam układać sobie w głowie plan wydarzeń:

1. Aktorzy widzą nas w kinie i nie wychodzą.
2. Jakimś cudem mój naszyjnik „zlatuje” z mojej szyi.
3. Jakimś cudem Benedict i Robert pojawiają się w moim mieszkaniu, mimo iż nie znają adresu.
4. Zaczyna padać, a aktor „przyszedł z buta”...

  - Do jasnej cholery, Maggie! -krzyczę do przyjaciółki. -Oni to ustawili!
  - Że co? -zapytała wyraźnie zdezorientowana.
  - W kinie zdjęli mi naszyjnik, a tobie wyciągnęli telefon z kieszeni! Później śledzili nas! Każdy inny człowiek, gdybyśmy coś zgubiły, zawołałby nas z powrotem do sali, tak?
 - No, raczej tak...
 - Dobra. Tylko, po co to zrobili?
Blondynka zaczęła się zastanawiać. Gdybym była chamska oraz nietolerancyjna, powiedziałabym do niej coś w stylu: „O cudownie! Blondi myśli, więc sobie poczekam!”, ale taka nie byłam i nie jestem.
   Podskoczyła na ławce, po czym podniosła się z niej. Zaczęła chodzić w tę i z powrotem, później okrążyła też wszystkie pobliskie drzewa. Aż zaczęłam zastanawiać się, czy ich przypadkiem nie obsikała.
  - Mam! -krzyknęła. -Może uważają, że jesteśmy ładne?
Wpadłam w taki śmiech, że wszyscy ludzie spojrzeli się na mnie jak na wariatkę.
  - Że ja... Benedict? OSZALAŁAŚ?! -złapałam się za głowę. -Jasne, że w tobie się zakochał Rob, ale we mnie? Proszę Cię! O ile dobrze pamiętam to zakochało się we mnie góra trzech chłopaków!
 - Nie gadaj, Mary!
  - Dobra, zostawmy ten temat. -spojrzałam na zegarek w komórce. -Będę się już zbierać. Dochodzi trzecia, a ja jeszcze śniadania nie zjadłam. 
  Przytuliłam przyjaciółkę, a następnie powędrowałam w stronę mojej kamieniczki ciągle myśląc o słowach Maggie, „Może uważają, że jesteśmy ładne?”, jak i Benedicta, „Bardzo ładnie Ci w tym swetrze”. A co jeśli Nina ma rację?

9 komentarzy:

  1. Bosze ten rozdział jest świetny!!!! Nie znalazłam żadnych błędów, chociaż ja jestem raczej słaba z ortografii :/

    Czytając go miałam cały czas banana na twarzy.
    Ciekawi mnie czy Rob i Benedict już wcześniej obserwowali Mag i Mary,
    i jak ściągnęli ten naszyjnik O.o

    Czekam z (nie)cierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam: Aisha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Banana na twarzy? xD (mniam :3 )
      Wszystko w swoim czasie ^^
      Jeśli chodzi o następny rozdział - dowiem się od Coldplay. ;)

      Usuń
  2. OOOŁ EEEMMM DŻŻIII <33
    Dedyk dla mnie? *O*
    Jestem przeszczęśliwa ^^
    Świetny rozdział.
    Ty również wspaniale piszesz. Zgrabnie przechodzisz przez akcję, masz bogate słownictwo oraz ciekawe zwroty XD
    Te o tym obsikiwaniu krzaków mnie rozwaliło XDD
    Mało błędów. Bardzo mało, więc możesz się radować :3
    Błędów pisemnych, takich językowych czy ortograficznch nie było, ale dużo interpunkcyjnych. Przecinki to zuo, nie przejmuj się ;.;
    Oto masz te, które zauważyłam:
    "- Zdaję sobie sprawę! -potargałam włosy. -A co się u Ciebie wydarzyło?"
    Po drugim myślniku - wyraz "potargałam"- powinnaś dać dużą literę :3 To tak jakby odzielne zdanie, opisujące, co się dzieje, podczas dialogu :3
    "[..] a gdy się obudziła zobaczyła go w swojej kuchni[..]" - Oddzielamy orzeczenia przecinkiem! :o
    Powinien on znajdować sie między "obudziła" a "zobaczyła" ;3
    " O ile dobrze pamiętam to zakochochało [..]"
    Po "pamiętam" i "to" przecinek! Odzielamy, bo to.. No, tak jakby takie wtrącenie :x
    "A co jeśli Nina ma rację?"
    Pomiędzy "co" a "jeśli" oczywiście znak interpunkcyjny XDD
    To na tyle c:
    Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej *o*
    Mi się wydaje, że Rob i Benio uknuli coś nikczemnego, hehe :>
    Ale na serio... Jak zdjęli ten naszyjnik? o-o
    XD
    Wykfalifikowani kiesoznkowcy.
    No co?
    DWAJ SZERLOKI XDD
    Taa ;-;
    Pozdrawiam! I z WIEEELKĄ cierpliwością czekam na więcej <33
    Mam pytanie do Was!
    Czy jesteście Heroskami? *o*
    /Panna Sabatowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Dżizys! Wiedziałam, że będę miała błędy! xD
      Czytając te przypomnienia, od razu sama dowiedziałam się, gdzie, co i jak jest źle xD
      Hahaha xD "Wykfalifikowani kieszonkowcy." Hahahah xD Śmiechłam.
      O Dżisys! Nie wierzę! No ba, że HEROSKA! *o* Córka Marsa, siostra Franka się zgłasza! :D

      Usuń
    2. HYY! *o*
      Witaj, ja jestem greczynką :3
      Córka Zeusa!
      I czekam na rozdział, bo inaczej wezwę tatusia -.-

      Usuń
    3. Moje życie herosa jest skomplikowane: Jestem córką Marsa, ale uczęszczam do CHB *-*

      A weź dziadka nasyłaj na Coldplay, bo to ona ma dodać następny rozdział! xD

      Usuń
    4. O, wypraszam sobie! Heroska też jestem ;_; Córcia Ateny, chociaż nie zbyt poważna ze mnie osóbka :P Już ją coś wymyślę...

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział.
    Lekko napisany, dowcipny i bez zbędnych wygibasów.
    Jednak fajnie by było, gdybyś dodała więcej opisu otoczenia. uczuć dużo jest, to prawda, ale.. Czasem nawet króki opis ławki dodaje urok opowiadaniu ;)
    Ogólnie nie mam żadnych zastrzeżeń.
    Jestem ciekawa jednego, co miało znaczyć to wtrącenie z Sherlocka:
    - Mycroft jest w środku. -uśmiechnęłam się sama do siebie, po przypomnieniu jednego z odcinków.
    Który to był odcinek? o.o
    I o co chodziło?
    Cześć i powodzenia przy nowym rozdziale, Coldplay!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać te opisy. Wiesz, niektórzy nie lubią ich, więc będę dawała jakieś takie małe ;)
      Zapomniałam, który to odcinek, ale chodziło o to, iż Sherlock z Watsonem wracali skądśtam, a przed drzwiami Sherlock zatrzymał się wściekły i powiedział "Mycroft jest w środku.". Powiedział tak, ponieważ tylko jego brat stawia kołatkę prosto, a Sherlock woli, gdy jest przekrzywiona. :D
      Mam nadzieję, iż trochę Ci to coś mówi xD+

      Usuń