niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 11 *Maggie*

Tak więc e...Witam.Możecie mieć cholerne pretensje. Uszanuje. Miałam poważne problemy. Możecie uznać to za słabą wymówkę, albo też zrozumieć. I rozkazuje Wam komentować.
__________________________________________________________
Otworzyłam oczy. Nieprzytomna sięgnęłam ręką po dzwoniący telefon, który mnie strasznie irytował.
-Halo ? - spytałam zaspanym głosem
- Nina...słuchaj, właśnie jadę do szpitala...
- Co ?! Coś Ty znowu odwaliła ?! - przerwałam koleżance
- Długo by opowiadać. Nic mi nie będzie. Mogę mieć złamany nadgarstek. To nic. Jak się czujesz ?
- To nic ?! Nie rozumiem Twojego podejścia do życia... Słabo mi. Mam gorączkę. Typowe przeziębienie.
- A gdzie jesteś ? Próbowałam się dodzwonić do domu, ale nie odebrałaś - już wiedziała co usłyszy
- Spałam u Roberta. Głupek się uparł i nie chciał mi zamówić taksówki.
- EHM! C-co ?! - zakrztusiła się
- Nic wielkiego... ale zmusił mnie spać w swojej sypialni. A sam polazł do swojego gabinetu.
( Tak, naciągnęłam fakty. Wcale nie spał w swoim gabinecie. Spał obok mnie. Ale skąd wiem, czy Ben nie podsłuchuje ? Opowiem Mary prawdę, jak będę  mogła się z nią spotkać na osobności i wytłumaczyć...)
- Rzeczywiście uparty. Muszę kończyć, zaraz będę musiała wysiąść...Ben, co Ty robisz ?! Oddawaj !
- Co się dzieje ? -zachrypiałam
- Cześć Nina. Z tej strony Benedict. Nie uważasz, że powinnaś koleżance wszystko dokładnie powiedzieć ?
Zatkało mnie. Po prostu mnie zatkało. Skąd On mógł wiedzieć, że...Robert. Już ja go dorwę...
- Nie mam zamiaru zaprzątać Mary tym głowę. Ma ważniejsze sprawy na głowie. A Ty masz się Mary zaopiekować, bo inaczej skopię Ci  tyłek, zrozumiano ? - zapytałam ostro
- Tak jest! - roześmiał się, pożegnał i rozłączył.
Ktoś zapukał.
- Właź tu, Ty uparty ośle! Zaraz sobie pogadamy! - krzyknęłam ostrzegawczo.
- O co chodzi ? - zapytał z uśmieszkiem niewiniątka.
- Już ja Ci powiem o co mi chodzi....Skąd Ben wie o tym, że nie spałeś w swoim gabinecie ?
- Nie mam pojęcia.
- Jasne, to że jestem przeziębiona nie oznacza, że możesz robić ze mnie zidiociałą debilkę, która nie ...
- Słodka jesteś jak się gniewasz. Wcale nie uważam Cię za zidiociałą debilkę - uśmiechnął się w taki sposób, że zaparło mi dech w piersiach i nie mogłam nic z siebie wykrztusić przez dobre pięć minut.
-Eeeh. Zawsze wyjdzie na Twoim. Uparty idiota - nachmurzyłam się - Kiedy mnie wypuścisz ?
- Za nazwanie mnie idiotą na pewno dzisiaj stąd nie wyjdziesz - uśmiechnął się zawadiacko i  usiadł na łóżku.
- Cudownie. W takim razie ... będziesz się mną opiekował ,tak ? - spytałam chytrze.
- Oczywiście ,że tak.
- W takim razie przygotuj mi coś na śniadanie.Proszę - uśmiechnęłam się i znowu wrócił mi dobry humor.
- A co byś chciała ?
- A co mi zrobisz ? I tak będzie lepsze niż moje codzienne płatki z mlekiem. Przepraszam  za nazwanie Cię upartym osłem, ale jesteś bardzo upartym...mężczyzną.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi - uśmiechnął się i wstał.
- A ja ? Zostawisz mnie tutaj ? - zapytałam z jękiem
Wstał i podał mi rękę, bym mogła wstać. Założyłam kapcie i zeszłam z aktorem do kuchni.
Oparł się o ladę i wyciągnął kubek. Ja w tym czasie usiadłam przy stole i patrzyłam w okno. Padał deszcz.
- Co z moimi ubraniami ? Będą mi potrzebne... - zapytałam i dalej patrzyłam w okno i przejeżdżające auta.
- Pożyczyłem od Ciebie klucze i masz wszystko w torbie. Mam nadzieję, że wszystko jest.
- Wziąłeś moje klucze i wszedłeś do mojego domu ? - zapytałam i spojrzałam na wysokiego bruneta. Co prawda, miał tylko 174 cm, ale był ode mnie wyższy o  pięć centymetrów.
- Tak.
- A  skąd wiedziałeś gdzie trzymam klucze ?
- Widziałem jak je wkładałaś ,a przecież potrzebowałaś coś na przebranie -spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Dziękuję ,że się pofatygowałeś.Nie musiałeś...
Robert coś mruknął w odpowiedzi, ale ja już byłam w innym świecie. Ciekawe co wziął.
Wstałam od stołu i ponownie weszłam do sypialni aktora. Przy łóżku była położona sportowa torba. Otworzyłam i rzuciłam okiem...przerażona. Dorwał się do garderoby!

8 komentarzy:

  1. Hah <3 Kocham! Jeju no! <3
    Benedict taki ciota mój no <3 Hahah xD
    Jak mnie wzięło kurde na ochrzan dla niego w następnym rozdziale! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. :3 No to czekam za ten tydzień ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. WoW rozdział jak zawsze świetny. Och ten Benio, tak wyrywać komórkę biednej Mary ;) A Robert? Ciekawe jakie ciuchy przyniósł Maggie.

    Śniadania się raczej nie gotuje, bardziej przygotowuje.

    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam: Aisha

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprawiłam ;) Mary ma teraz szlaban na komputer, więc w najbliższym czasie nic nie doda :/ Ale tęsknie za nią bardzo i wyczekuje momentu, kiedy przeczyta durną "Ziemię Obiecaną" i dostanie weny ^3^ A dziękuję! Według mnie, ten rozdział jest bezsensowny i słaby.... ale miło przeczytać pochwałę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. SIKLAVA DODAWAJ TEN ROZDZIAŁ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie potrzebujecie może zwiastunu?
    Pozdrawiam serdecznie genialny blog *,*
    Luthsei x

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję nie tylko w swoim imieniu,ale i Siklavy ,która jest nieobecna z powodu (sama nwm dokładnie) nauki i oglądania mojego ukochanego serialu: The Walking Dead.

    OdpowiedzUsuń
  8. A cd. zwiastunu - te pytania do Siklavy, ja jestem zupełnym ciołkiem z informatyki i grafiki i reszty tej czarnej magii :/

    OdpowiedzUsuń